poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Rozdział 3

Wyszłam pospiesznie ze szkoły. Spojrzałam na zegarek, jest 14.30. Musiałam się pospieszyć, za 10 minut miałam autobus. Szkolna elita szła tuż za mną śmiejąc się co chwila. I tak wiem, że ja jestem powodem gromkiego śmiechu wydobywającego się z ich paszcz. Czasami żałowałam, że nie mogę ich „zniknąć”. Boom i po nich. Spojrzałam w ich stronę, Jay jest z nimi. Od razu pomyślałam o liściku w mojej szafce. Może to ktoś inny go podrzucił? A może to kolejny żart? Że też o tym nie pomyślałam. Westchnęłam i przyspieszyłam kroku. Czas leciał a autobus nie będzie na mnie czekał.
- Hej, zaczekaj!- usłyszałam za plecami czyjś głos., zignorowałam go. Nagle obok mnie zmaterializowała się czyjaś postać. Spojrzałam w lewo, bo właśnie tam stała owa postać a moje oczy powiększyły się nieco w zdziwieniu. Obok mnie stał Jay, i jak mi się zdawało chciał ze mną rozmawiać.
- Zwolnij trochę - poprosił i uśmiechnął się ukazując dołeczki. Natychmiast zwolniłam kroku a on uśmiechnął się jeszcze raz ,widząc moją reakcję.
- Tak? Do mnie mówisz? - Spytałam pozując na zdenerwowaną incydentem z rana. Prawdę mówiąc nadal byłam zdenerwowana.
- Tak, jestem Jay - Przedstawił się.
- Ellie. - odpowiedziałam niezbyt miłym tonem.
- Dostałaś karteczkę?
- Owszem. - odpowiadałam zwięzłymi zdaniami jeżeli tak to w ogóle można nazwać. Udawałam obojętną ale tak na prawdę w środku dygotałam z podniecenia. Chłopak zmarszczył brwi zaskoczony moimi odpowiedziami.
- Przepraszam. - powiedział i zaraz, zaraz.... Czy Jay właśnie oblał się rumieńcem?
- Nie masz za co, uważam, że rzucanie śnieżkami w niewinne niczemu osoby jest bardzo dojrzałe, ba! Uśmiałam się podobnie jak Twój kolega, Mike czy jak mu tam... Normalnie boki zrywać! - Wyrzuciłam z siebie zdanie za zdaniem dziwiąc się moim nagłym przypływem odwagi. Spojrzałam na niego, miał spuszczoną głowę. Czy na prawdę zależało mu na moim przebaczeniu? On na prawdę, szczerze przepraszał. Poczułam się podle.
- Um, przepraszam - wypaliłam nagle wyczekując jego reakcji. Zaśmiał się cicho.
- Nie, rozumiem. Nie znasz mnie, ja nie znam Ciebie. Też bym się wkurzył gdyby ktoś, na dodatek nieznajomy zepsuł mi telefon. - Stwierdził - Ale chciałem przeprosić. - dodał.
- Przeprosiny przyjęte - zapewniłam a chłopak odszedł. Spojrzałam na zegarek.
- Cholera - szepnęłam pod nosem. Moj autobus odjechał minutę temu. Szykuje się pieszy spacer do domu.
            Ruszyłam niechętnie wzdłuż ulicy. Kątem oka dostrzegłam szkolną elitę, która na moje nieszczęście zmierzała w tym samym kierunku. Jay'a z nimi nie było. Próbując o nich nie myśleć ruszyłam przed siebie z każdym krokiem będąc bliżej domu. Po dziesięciu minutach przekonałam się, że jednak nie obejdzie się bez dodatkowych wrażeń spowodowanych ich towarzystwem.
- Słyszeliście o bohaterskim czynie dokonanym przez naszą koleżaneczkę? - Powiedział Will, kolejny bezmózgi mięśniak. Jego ton był sztucznie głośny. Jego przyjaciółeczki zachichotały słodko a mnie aż zemdliło. Robią to specjalnie, chcą żebym to słyszała. Postanowiłam skręcić w boczną uliczkę, stracę na czasie lecz zyskam na samopoczuciu psychicznym. Jednak tamci, jak cienie poszli za mną.
- Uratowała swojego młodszego braciszka. Ależ to urocze. - Powiedziała Kate piskliwym głosem. To było za wiele. Odwróciłam się przodem do nich i zmierzyłam ich groźnym wzrokiem.
- O jeju jaka nerwowa - rzucił Mike z udawanym strachem po czym wybuchnął śmiechem.
Wściekłość wzbierała we mnie z każdą sekundą. Miałam ochotę rzucić się na nich i wydrapać im oczy. Zerwać im te drwiące uśmiechy z twarzy. Oddychałam teraz głośno i głęboko nie kryjąc mojej wściekłości. Zacisnęłam pięści rozładowując w ten sposób wypełniającą mnie agresję. Wybuchli śmiechem a to podziałało na mnie jak płachta na byka. Znikąd zerwał się potężny wiatr wiejący zza moich pleców. Nie odrywałam wzroku od moich potencjalnych napastników. Wichura przybierała na sile, zdawałoby się, że siła wiatru wzrastała wraz z moją złością. Uśmiechy zeszły im z twarzy a miny zrzedły kiedy czyste niebo przeszyła błyskawica a huk przerwał panującą ciszę. Zbledli, widziałam strach w ich oczach. Uśmiechnęłam się triumfalnie.
- O co tu chodzi? Zbierajmy się stąd, szybko! - krzyknął Will przytrzymując swoją czapkę. W innym przypadku wiatr zerwałby ją siłą z jego blond czupryny.
Odwrócili się i uciekli gdzie pieprz rośnie i wtedy dopiero moje zdenerwowanie opadło. Oddychałam coraz wolniej, ciśnienie w moich żyłach obniżyło się. Zamrugałam kilkakrotnie próbując uporządkować ostatnie wydarzenia. I wtedy ktoś złapał mnie za ramię. Odwróciłam się i ujrzałam blond włosy falujące na delikatnym wietrze. Od razu je poznałam, Blair. Minę miała poważną. Otworzyła usta i wydostało się z nich tylko jedno zdanie.
- Chodź ze mną, musimy poważnie porozmawiać.

* * *

Blair trzymała mój nadgarstek. Co chwila rozglądała się dookoła badając teren.
- Gdzie Ty mnie ciągniesz? - zaprotestowałam i szarpnęłam mój nadgarstek. Jednak dziewczyna nie ustępowała. Zaparłam się piętami próbując ją zatrzymać.
- Zatrzymaj się i powiedz mi co jest grane!- Krzyknęłam. Blair zatrzymała się. Jej palec wskazujący dotykał ust nakazując mi być cicho.
- Wiem kim jesteś. - Powiedziała. Już wcześniej to od niej słyszałam. Ale znów miałam to samo pytanie. Kim jestem?
- O czym Ty mówisz? - Spytałam. Westchnęłam nie kryjąc irytacji.
- Nie musisz już udawać Ellie. Jestem taka jak Ty. - Uśmiechnęła się zamkniętymi ustami. Chyba mam tego dość. Moja irytacja wzrastała z każdą jej słowem.
- Ale jaka? - Zaakcentowałam ostatnie słowo żywo gestykulując rękami. Blair zmarszczyła brwi, tak że spotkały się zaraz nad nosem. Moje natomiast były uniesione w górę. Zwęziła oczy mierząc mnie podejrzliwym spojrzeniem.
- Chcesz mi wmówić, że ten śnieg, później wiatr i błyskawice były tylko zbiegiem okoliczności? - Zapytała obchodząc mnie dookoła.
Pocierała dolną wargę palcem wskazującym, analizując zaistniałą sytuację. Uniosłam dłonie w pytającym geście. Cisza, która nas otaczała była jeszcze gorsza niż jej wiecznie nie zamykająca się buzia. Wtedy stanęła na przeciwko mnie i znów przeszyła mnie wzrokiem. Jej niebieskie tęczówki wwiercały się w moją twarz. Przekręciła lekko głowę w prawą stronę. Tak robią psy kiedy są czymś zaciekawione, nieprawdaż?
- Rozumiem, nie ufasz mi. To może ja zacznę. Chodź pokażę Ci coś. - Po tych słowach wyminęła mnie i powędrowała w stronę zamarzniętej kałuży.
Ukucnęła przy tafli lodu i kiwnęła zachęcająco głową.  Obejrzałam się dookoła czy aby na pewno nie ma wokół nas jakiś ludzi. Przecież to jest kompletnie zwariowane. Będziemy oglądać kałużę? Moje myśli wróciły do rozmowy odbytej przed sekundą. Słowa Blair odbijały się w mojej głowie, słyszałam jej głos powtarzający w kółko to samo zdanie:  Chcesz mi wmówić, że ten śnieg, później wiatr i błyskawice były tylko zbiegiem okoliczności?
Faktycznie to zjawisko było dziwne ale co ja miałam z tym wspólnego. Zaciekawiło mnie to jednak i postanowiłam dołączyć do mojej towarzyszki, nie ważne jak głupie by to było. Ukucnęłam przy Blair uważnie obserwując co robi.
- Teraz patrz - powiedziała a jej usta rozciągnęły się w szerokim uśmiechu.
Skupiłam wzrok na kałuży czekając, w sumie to nawet nie wiedziałam na co czekałam. Blair zdjęła rękawiczkę i przysunęła dłoń do kałuży. Zamknęła oczy koncentrując się. Zmarszczyłam brwi nie wiedząc za bardzo czego mam się spodziewać.
 Nagle usłyszałam ciche skrzypnięcie i w gładkiej tafli lodu ujrzałam małe pęknięcie.  Spojrzałam na Blair. Zmarszczka między jej brwiami pogłębiła się. Widać było, że dziewczyna całą swoją uwagę koncentruje na tym co robi. Mięśnie jej ręki napięły się. Blondynka uniosła dłoń na kilka centymetrów i wtedy stała się rzecz, której nigdy w życiu bym się nie spodziewała.
Strużka wody wspięła się w górę jakby płynęła wzdłuż niewidzialnej słomki. Moje oczy otwarły się szerzej. Nie mogłam w to uwierzyć, to jakiś sen. Blair otworzyła oczy ale nadal była skupiona na wykonywanej czynności. Przekręciła dłoń w prawo a strużka wody jak na komendę ruszyła za nią. Dziewczyna zbliżyła koniuszki palców do wody, która zdawała się ożyć. Wężyk utworzony z kilku kropli wspiął się na jej dłoń. Blair znowu poruszyła dłonią, a kulka z wody od razu uniosła się w górę.
Przez cały ten czas nie zdawałam sobie sprawy, że mam otwarte usta. Blair uśmiechnęła się widząc moją reakcję. Opuściła dłoń do normalnej pozycji a woda natychmiast rozchlapała się na podłożu.
- Wow! Uszczypnij mnie bo nie wierzę. Co to było? - Mówiłam tonem pełnym podziwu. Dziewczyna podniosła jedną brew i uśmiechnęła się dumna z siebie.
- Teraz ty coś pokaż - poprosiła a jej mina była pełna ekscytacji. Moje podekscytowanie wyparowało słysząc prośbę Blair. Spuściłam wzrok. Moje policzki olał rumieniec.
- Ale ja... ja nie umiem...- przyznałam się cichym głosem.
- Jak to nie umiesz? Wszystkie Anioły tak potrafią - wzruszyła ramionami. Słyszałam w jej tonie nutkę rozbawienia. Jak ona nazwała siebie i jak mi się wydaje mnie? Anioły? Nie, to nie możliwe. Przecież takie rzeczy nie istnieją. To nie logiczne. Wbrew naturze. Może jeszcze mi powie, że co sobotę jeździ sobie na wyprawę jednorożcem do świata śpiewających wróżek? Zachichotałam w myślach przybijając sobie piątkę za niezły tekst. Ale z drugiej strony. Jak zrobiłaby tą sztuczkę z wodą? Wiele razy widziałam iluzjonistów na miejskim bazarze, ale żaden nigdy nie potrafił zrobić czegoś takiego.
- Co Ty powiedziałaś?
- Powiedziałam, że jesteś Aniołem.
- Cz...Czym jestem? - Spytałam drżącym głosem.
- Aniołem. - Powiedziała Blair głośniej. - Nie wiesz o tym? - dodała ze zdziwieniem. Pokręciłam głową. Na nic lepszego nie było mnie stać w tamtym momencie. Miałam w gardle wielką gulę i za Chiny nie mogła jej przełknąć. No kurczę, właśnie dowiedziałam się, że jestem Aniołem.

3 komentarze:

  1. Reakcja Ellie na wieść że jest aniołem po prostu bezcenna. Ogólnie rozdział świetny. Czekam na następny. Pozdr ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj,
    Jeśli chcesz szczerą recenzję swojego bloga, zgłoś się do nas
    http://recenzowisko-blogow.blogspot.com/p/zamow.html?showComment=1430463983712
    Prowadzimy także nabór. Może właśnie czekamy na ciebie? :) http://recenzowisko-blogow.blogspot.com/
    Pozdrawiamy, załoga recenzowisko
    http://zwiastuny-doublenik.blogspot.com/p/domili.html?showComment=1434207704749

    OdpowiedzUsuń
  3. Trochę późno wpadam, ale jestem XD

    Fajnie, fajne... tylko jak dla mnie strasznie szybko rozkręciłaś fabułę. Ale to twoja historia i tworzysz ją tak jak TY sobie wyobrażasz :)
    Mam nadzieję, że wkrótce pojawią się nowe rozdziały :>

    OdpowiedzUsuń